Od połowy 2016 roku działa Rada Ekspertów przy Ministrze Infrastruktury i Budownictwa w celu optymalizacji procesu budowy dróg. Z ramienia Stowarzyszenia Inżynierów Doradców i Rzeczoznawców w pracach Rady uczestniczą Prezes Tomasz Latawiec i niżej podpisany – Michał Skorupski, przewodniczący Komisji Standaryzacji SIDiR. Prace Rady z założenia miały stanowić podwaliny pod Narodowe Forum Kontraktowe. Z tego powodu Rada dotyka większego zakresu spraw niż wzory kontraktów budowlanych. Część Rady jest przekonana, że rozwiązania kontraktowe powinno się negocjować i że drogą ucierania stanowisk można wypracować nową wartość. My stoimy na stanowisku, że efektywne rozwiązania należy opracować i przetestować. Początkiem takiej pracy było projektowej było uzgodnienie ogólnych zasad podziału ryzyka w kontraktach drogowych. Udało się przekonać członków Rady, że projektowanie umowy budowlanej powinno zacząć się od ustalenia zakresu obowiązków i ryzyka stron – w formie matrycy podziału ryzyka. Spędziliśmy bardzo dużo czasu na przedstawieniu Radzie Ekspertów głównych zasad kontraktowania. Cieszy mnie, że nasza wiedza jest tak bardzo w kraju potrzebna, jednakże stan świadomości co do konieczności korzystania z niej jest wciąż niewielki. Do satysfakcjonującego końca prac nad wzorami umów, warunkami przetargów i dokumentami wzorcowymi składającymi się na kontrakt jeszcze bardzo daleka droga.
Potrzeby bieżące spowodowały, że konieczne stało się uzgodnienie rozwiązania tymczasowego dla kontraktów drogowych przeznaczonych do ogłoszenia przez GDDKiA w najbliższym czasie.
W związku z tym delegacja SIDiR dokonała szczegółowego przeglądu funkcjonującego w GDDKiA standardu umowy i zaproponowano wprowadzenie wielu komentarzy praktycznych. Następnie odbyło się kilka rund ustaleń (świadomie nie chce tego nazywać negocjacjami), którym zwłaszcza Prezes Latawiec poświęcił mnóstwo energii i czasu. Trzeba przyznać, że dyskusje w Centrali GDDKiA i w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa prowadziliśmy w rzeczowej atmosferze. Przedstawiciele GDDKiA byli otwarci na argumenty merytoryczne. W tym miejscu chciałbym szczególnie podziękować Pani Dyrektor Iwonie Stępień-Pilipczuk i Panu Dyrektorowi Ryszardowi Sikorze za rzeczową merytoryczną dyskusję.
Postulaty SIDiR od lat są niezmienne. Można je opisać stwierdzeniem, że istotą kontraktu FIDIC jest obecność profesjonalisty Inżyniera, który rozstrzyga o ważnych sprawach projektu na bieżąco między stronami. Strony te mają naturalny konflikt ponieważ najczęściej Zamawiający chce wybudować więcej za mniej a Wykonawca zakończyć projekt z zyskiem. Inżynier określa bądź ustala prawa i obowiązki stron. Niezadowolenie z działania (bądź braku działania) Inżyniera może zostać przeniesione do komisji rozjemczej, która również szybko powinna zadecydować o pozycji strony w kontrakcie. Niezałatwione satysfakcjonująco sprawy mogą stać się przedmiotem rozmów polubownych w ramach arbitrażu lub dalej trafić do bardziej kosztownego postępowania sądowego. Tymczasem wzory kontraktów stosowane od lat w Polsce pomijały te proste mechanizmy. Zamawiający za naturalne uważali, że muszą pełnić dominującą rolę w kontrakcie. Ostatnie słowo należało do Zamawiającego – tylko teoretycznie równorzędnej strony umowy. Inżynier był pod faktyczną kontrolą Zamawiającego (klauzula 3.1) a rozjemstwo występowało sporadycznie, sprawy sporne trafiały pod rozstrzygnięcie sądu powszechnego. Sprawy proste do załatwienia Zamawiający kierowali do sądu, bo nie chcieli uznać jakiejkolwiek odpowiedzialności za przygotowanie zamówienia. Inżynier pełnił często funkcję logistyczną (użytecznego pośrednika), przez co jego ranga spadła. GDDKiA niezadowolona z jakości pracy Inżynierów wymyślała co raz bardziej biurokratyczne metody kontroli Inżyniera, aż w końcu dożyliśmy kontroli czasu pracy i fotografowania przesiadywania w biurze.